Komentarze: 0
Przeniosłem bloga na adres:
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
Przeniosłem bloga na adres:
Kryzys w BLOGu... Wrócę za niedługo :)
Mężczyzna prowadził nas dalej związanych. Wyszliśmy z terenu targu i skręciliśmy w stronę lasu. Gdy straciliśmy z oczu miejsce, w którym byliśmy przed chwilą przetrzymywani, nasz nowy właściciel odwrócił się i rozwiązał sznur.
- Jesteście wolni.- powiedział.
Na miejsce dotarliśmy po ośmiu dniach. Zdziwiłem się, gdyż podczas trasy karmiono nas tak, abyśmy nie zasłabli. Zapewne chcieli, żeby ich „towar” wyglądał dobrze. Po rozmowie Wielkoluda z zarządcą targu, dwóch rycerzy zaprowadziło nas do klatki. Potraktowano nas jak zwierzęta! I to zwierzęta, które były co chwila oglądane, jak na jakiejś wystawie psów rasowych... Dotykano nas, a właściciela tego całego interesu pytano, czy jesteśmy zdrowi. Byliśmy, ale on o tym nie wiedział i w pewnym sensie kłamał.
Kolejną rzeczą, która tego dnia zdziwiła mnie, było pojawienie się pewnego, wyglądającego na niezbyt bogatego, człowieka. Zapytał on, ile kosztujemy:
- Ile za nich chcecie?
- Piętnaście sztuk złota i pięć srebrników za sztukę.
Mężczyzna przed kupnem nawet dobrze się nam nie przyjrzał.
- Wezmę oboje. Oto pieniądze...- Podszedł do klatki.- Chodźcie za mną.
Po paru godzinach wszyscy rycerze wrócili na gościniec. Wyglądało na to, że żaden nie był ranny. Nawet zmęczenia nie okazywali. Jedyne, co mówiło, że walczyli, to krew na pancerzach... Ja i Assa zostaliśmy związani i zaczepieni do koni tak, aby iść koło siebie. Ruszyliśmy w drogę.